Tego typu detektywistyczne rozrywki nie muszą dotyczyć wyłącznie współczesnych produkcji. Fani kina przedwojennego także mają pod tym względem duże pole do popisu.
Restauracja cyfrowa filmu jest świetną okazją do wychwycenia mniejszych lub większych błędów. Kiedy nad filmem pracuje się klatka po klatce i każdą z nich ogląda się wielokrotnie i bardzo dokładnie, wychodzą na jaw pewne niedociągnięcia przedwojennych reżyserów i montażystów.
Przykłady można odnaleźć w komedii „Jadzia” z 1936 roku.
Pierwszy błąd dotyczy miejsca zamieszkania rzeźbiarza Stanisława Tarskiego. Kiedy Jan zabiera Jadzię do jego pracowni, podjeżdżają samochodem na Kanonię – mały placyk na warszawskiej starówce. Widać, jak wchodzą do jednej ze stojących tam kamienic. Chwilę potem, już w pracowni, kiedy Jadzia wygląda przez okno, widać kościół świętej Anny, znajdujący się przy zbiegu Krakowskiego Przedmieścia i ulicy Miodowej już poza starówką. Co ciekawe dekoracja namalowana za oknem zbudowanej w atelier pracowni, także przedstawia dach kościoła świętej Anny. W tym przypadku działano więc konsekwentnie, ale nie do końca. Tego typu nieścisłości zdarzają się w naszych filmach bardzo często. Wielokrotnie filmowa rzeczywistość była tylko zlepkiem ładnych miejsc znajdujących się w różnych zakątkach miasta, więc jej topografia często nie zgadza się z prawdziwą topografią Warszawy.
Drugi błąd w „Jadzi” to niedopatrzenie montażysty, który uciął taśmę o kilka klatek za daleko i pod koniec ujęcia, w którym tragarze wynoszą skrzynię z manekinem, w dolnym rogu kadru widać… asystenta z klapsem! Błąd ten również nie jest odosobniony: klaps można dostrzec także np. w filmach „Młody las” czy „Dwie Joasie”.
Jeszcze więcej błędów można znaleźć w komedii „Ada, to nie wypada”, także z 1936 roku. Po pierwsze nie zgadza się pisownia nazwiska głównych bohaterów. W czołówce do filmu ojciec Ady nazywa się Dziewanowski (przez jedno „n”), tymczasem telegram od hrabiego Orzelskiego zaadresowany jest do Dziewannowskiego z Dziewannowa.
Nie zgadza się także data premiery operetki. Plakat na ulicy zapowiada, że odbędzie się ona w sobotę 14 lipca, natomiast gazeta, która ukazała się dzień po premierze jest z 15… września, a więc dwa miesiące później. Poza tym w 1936 roku 14 lipca wypadł we wtorek, a nie w sobotę.
Zaraz po premierze, kiedy Fred wraz ze znajomymi porywają Adę i wiozą na Bal Młodej Sztuki, jest jedno ujęcie rozkręcającej się dopiero zabawy, jeszcze bez jej głównych uczestników. O dziwo wśród gości jest jeden z kolegów Freda, który przecież dopiero jedzie na bal, a w charakterze kelnera pojawia się Rzepko, który w tym czasie jeszcze siedzi z Bemolem w knajpie i szuka wyjścia z opłakanej sytuacji.
Na koniec perełka: podczas premiery operetki w kanale dla orkiestry jeden ze skrzypków siedzi na krześle, na którego oparciu widać napis „KABINA DŹWIĘKOWA". Najwidoczniej na planie zabrakło krzeseł, więc pożyczyli jedno z zaplecza technicznego. Zastanawia tylko fakt, że akurat to krzesło znalazło się na pierwszym planie w centralnej części kadru, na wprost kamery.