Zaczyna się od kakofonii dźwięków pracy w warsztacie. Stukot młotka, szum spawarki, a w końcu parowy gwizd sygnalizujący koniec zmiany. Mężczyźni nie wracają jednak do swoich domów. Rezygnują z wolnego wieczoru, by iść na próbę orkiestry. To oni są tytułowymi muzykantami – zapaleńcami, których autor filmu nazywa „ostatnimi Mohikanami”.
Muzykanci Kazimierza Karabasza to zapis jednej z prób amatorskiej orkiestry składającej się z pracowników warszawskich tramwajów. Początkowo w sali panuje chaos, który podkreśla montaż krótkich ujęć w zbliżeniu na pojedynczych bohaterów. Mężczyźni stroją instrumenty, podają sobie nuty, głośno dyskutują. Dyrygent wydaje polecenia i strofuje grających nieczysto muzyków. Im bardziej kakofonia zamienia się w harmonijną melodię, tym płynniejszy jest ruch kamery.



Mikołaj Jazdon w Kinie dokumentalnym Kazimierza Karabasza pisze o filmie: „Zaplanowany jako portret dyrygenta, który miał być kręcony stosowaną wówczas metodą łączącą zdjęcia inscenizowane z podpatrywanymi, w trakcie realizacji zmienił się w film o jednej próbie Dęciaków, orkiestry warszawskich tramwajarzy. Zrealizowany w nowoczesny sposób, z zastosowaniem górnego oświetlenia, wykorzystujący dźwiękowe ujęcia synchroniczne…” (Poznań 2009). Przełomowy ówcześnie sposób filmowania i niezwykłe skupienie na bohaterach były możliwe dzięki operatorowi Stanisławowi Niedbalskiemu, który potrafił kamerą podpatrywać rzeczywistość. Był on autorem zdjęć do najważniejszych filmów Karabasza, a także innych wybitnych dzieł polskiego dokumentu, jak Matura (1964) Bogusława Rybczyńskiego. Montażystką Muzykantów była natomiast Lidia Zonn, jedna z najwybitniejszych twórczyń polskiego dokumentu, która współpracowała m.in. z Krzysztofem Kieślowskim, Andrzejem Brzozowskim i Marcelem Łozińskim. Nadała ona filmowi strukturę, która jest podporządkowana procesowi próby muzycznej i wydobywa jej rytm. Decyzja o rezygnacji z komentarza czytanego przez lektora również była celowym odwrotem od dydaktycznej natury socrealistycznego dokumentu. Twórcy zdecydowali się pokazać pozornie nieciekawy fragment rzeczywistości. Zamiast pięknego koncertu na pochodzie pierwszomajowym oglądamy próbę orkiestry wraz z jej porażkami.
Kazimierz Karabasz wyróżniał się czułym i empatycznym podejściem do swoich bohaterów. W wywiadach podkreślał, że z częścią z nich nadal utrzymuje kontakt. Jedną z takich osób jest Franciszek Wróbel. W wieku dwudziestu lat stał się bohaterem filmu Rok Franka W. z 1967 roku. Karabasz powrócił do niego z kamerą w 2006 roku, gdy kręcił film Pan Franciszek, w którym śledzi jego losy po 40 latach, kiedy bohater przechodzi już na emeryturę. Wyjątkowe spojrzenie Karabasza na istotę dokumentu wpłynęło na całe pokolenie twórców. W jego duchu tworzyli Janusz Kidawa i Danuta Halladin, a Krzysztof Kieślowski podkreślał wpływ Karabasza na własne filmowe ścieżki.
Muzykanci zajęli pierwsze miejsce w plebiscycie „100/100” polskich dokumentów w 2016 roku.
Oprac. Alicja Nowacka