Przygoda człowieka poczciwego Franciszki i Stefana Themersonów powstała w 1937 roku z ich inicjatywy w ramach Spółdzielni Autorów Filmowych (S.A.F.). Był to piąty wspólny film pary artystów, a zarazem ich drugi najstarszy zachowany obraz. Wcześniejsza jest tylko Europa (1931), której kopia odnalazła się w 2019 roku w niemieckim Bundesarchiv. Inne realizacje, w tym Apteka (1930), uważana za pierwszy polski film awangardowy, nie przetrwały wojny.
Ówczesna publiczność nie doceniła krótkiej, ośmiominutowej Przygody..., którą szybko zdjęto z afisza. Z dzisiejszej perspektywy film stanowi jednak świadectwo istnienia w przedwojennej Polsce kina na światowym poziomie i dowód niezwykłej biegłości warsztatowej Themersonów, artystów poruszających się swobodnie między filmem, fotografią, scenografią i sztukami plastycznymi.
Twórcy wzorowali się na technikach wywiedzionych z fotografii i animacji, osiągając nierealistyczne odwzorowanie przestrzeni dzięki oryginalnym punktom widzenia, pracy kamery, ruchowi inscenizacji i kompozycji kadru. Wprowadzili lustro zamontowane na drzwiach szafy, filmowanie w płaskiej perspektywie, zakrzywienia obiektywu i burzenie czwartej ściany poprzez zwroty bohaterów w stronę kamery. Ich celem było ciągłe zaburzanie iluzji przezroczystości języka filmu i podkreślanie jego autonomii.





Film charakteryzuje wyjątkowa odwracalność narracji. Stefan Themerson podkreślał, że dzieło można oglądać zarówno w tradycyjnej kolejności, jak i od końca do początku, pod warunkiem zachowania synchronizacji dźwięku. W projekcji wspak film rozpoczyna się od postaci siedzącego na dachu urzędnika, by cofać się przez kolejne epizody: las, demonstrację, marsz z szafą, powrót do biura. Tłum idzie tyłem, niosąc transparenty, a szafa staje się wehikułem powrotu do codzienności. Nie jest to prosty formalny żart, lecz równoległa, pełnoprawna opowieść – filmowy palindrom, w którym sens rozgrywa się w obu kierunkach.
W wersji klasycznej historia rozpoczyna się w biurze. Tytułowy „człowiek poczciwy” przypadkowo słyszy przez telefon zdanie: „Nie będzie dziury w niebie, jeżeli nawet pójdziesz tyłem”. Traktuje je dosłownie i wychodzi tyłem, wyruszając w drogę ku poetyckiej rzeczywistości. Spotyka robotników niosących szafę, mija tłum protestujących z transparentami „Na pewno będzie dziura w niebie” i „Precz z chodzeniem tyłem!”, przemierza las, a wreszcie dociera do tajemniczej szafy z lustrem. Finał przynosi scenę na kominie, kiedy bohater niczym flecista spogląda wprost w kamerę i mówi: „Bo trzeba znać się na przenośni, proszę państwa!”.
Symetria i odbicia lustrzane organizują strukturę filmu, czyniąc z niego dzieło cykliczne, potencjalnie nieskończone. Napisy kierunkowe „w prawo” i „w lewo”, rytm narracji i odwracalność fabuły tworzą strukturę przypominającą ruch wahadła. Choć film powstał w latach trzydziestych, jego konstrukcja zapowiada eksperymenty późniejszego kina strukturalnego, rozszerzonego czy synestetycznego. Themersonowie wpisali się w szerszy nurt awangardy, równoległy do literackich doświadczeń Witolda Gombrowicza i formalnych poszukiwań Jamesa Joyce’a. Jak w Finnegans Wake, tak i tutaj początek i koniec stapiają się w jedno, a dzieło przyjmuje formę otwartą, wymagającą aktywnego współuczestnictwa widza.
Po premierze w marcu 1938 roku film spotkał się z negatywną reakcją publiczności i krytyki, która nie znalazła zrozumienia dla jego awangardowej formy. Dopiero po latach Przygoda człowieka poczciwego została zrehabilitowana, zyskując miano najbardziej znanego filmu Themersonów i najbardziej surrealistycznego spośród polskich filmów awangardowych okresu międzywojennego. Marcin Giżycki (Awangarda wobec kina. Film w kręgu polskiej awangardy artystycznej dwudziestolecia międzywojennego, Warszawa 1996) określał go jako najbardziej zaawansowany w całym dorobku twórców, a Anna Taszycka (Świat na wspak. Przygoda człowieka poczciwego Franciszki i Stefana Themersonów jako film-walizka, “Kwartalnik Filmowy” 2010, nr 70) wskazywała, że film zarówno kontynuuje poszukiwania awangardy lat 20. XX wieku, jak i wyprzedza późniejsze eksperymenty.
Oprac. Grzegorz Rogowski