_
Chciałbym opowiedzieć nie tyle o utworze, który jest najwybitniejszy, czy najbardziej wpłynął na przyszłe kompozycje ojczyma, ale o takim, który odegrał największą rolę w życiu praktycznym rodziców. Było to związane z postacią Rostropowicza, wielkiego wiolonczelisty i dyrygenta. Zapoznał się on z muzyką Lutosławskiego będąc jeszcze w Moskwie, przed wyjazdem na Zachód. Przyjechał do Warszawy specjalnie, aby się przedstawić Witoldowi Lutosławskiemu i zaprezentować mu swoją muzykę wiolonczelową.
Mieszkaliśmy wtedy na Saskiej Kępie, w trzech pokojach. Zaczęło się od sześciu osób, potem kolejne babcie umierały, w końcu zostały nas cztery osoby w trzech pokojach z kuchnią. Warunki pracy ojczym miał fatalne. To była stosunkowo nieduża sypialnia, gdzie mieściło się podwójne łóżko rodziców, dobry, ale bardzo krótki fortepian Bechstein, 1,5m na 1,5m, i biurko. W tym pokoju ojczym pracował, na trzecim piętrze, mając pod sobą i z boku sąsiadów. Sam hałasował, a jego jedynym praktycznym wymaganiem w życiu była cisza. Wymagał więc ciszy od sąsiadów, samemu jednocześnie hałasując. To była bardzo niewygodna sytuacja z punktu widzenia psychologicznego. Ojczym posunął się do tego, ze zbudował studio radiowe w zwykłym pokoju mieszkalnym. Buduje się je tak, że stanowi ono klatkę odizolowaną od wszystkich ścian, podłogi i sufitu. On od wewnątrz wyłożył to płytami, które pochłaniały dźwięk, a nie odbijały. Miało to charakter odizolowania sąsiadów od własnego hałasu, a nie tłumienia hałasu dobiegającego z zewnątrz – to były fatalne warunki pracy.
Przyjechał Rostropowicz i – nie wiem, czy siedział na łóżku, czy na krzesełku – zagrał na wiolonczeli i absolutnie zachwycił ojczyma swoją muzyką. To spowodowało, że ojczym napisał specjalnie dla Rostropowicza koncert wiolonczelowy.
Kiedy już skończyli z muzyką, Rostropowicz zwrócił uwagę ojczymowi, że nie powinno być tak, aby podobne warunki pracy miał człowiek, który zdobył uznanie wśród kompozytorów na całym świecie. I wtedy się okazało, że to da się załatwić. Ja byłem już wówczas na emigracji w Skandynawii, bo wyjechałem w 1966 roku, a w 1968 roku rodzice kupili dom, w którym teraz jesteśmy [na warszawskim Żoliborzu – przyp. red.].
Posłuchaj listy utworów:
- Koncert na wiolonczelę i orkiestrę (wyk. Andrzej Bauer) | Witold Lutosławski