„Pocałuj mnie, głuptasie”, reż. Billy Wilder, 120 min, 1964, USA
Znakomita, niedoceniona komedia Billy’ego Wildera. Akcja dzieje się w małym, spokojnym amerykańskim miasteczku Climax. Główny bohater, prowincjonalny nauczyciel muzyki Orville, cierpi z powodu nieustannej zazdrości o piękną żonę Zeldę. Czas najwyższej próby nadchodzi, kiedy w miasteczku zatrzymuje się popularny piosenkarz, amant Dino. Przyjaciel Orville’a Barney próbuje za wszelką cenę zatrzymać artystę, który mógłby pomóc mężczyznom marzącym o karierze muzycznej. Dino – niepoprawny kobieciarz – ma zanocować w domu chorobliwie zazdrosnego bohatera…
Sprzeciwiający się hipokryzji i cenzurze obyczajowej Billy Wilder w wielu swoich filmach naruszał obyczajowe tabu i przemycał wątki erotyczne. „Pocałuj mnie, głuptasie” wydaje się pod tym względem jedną z najodważniejszych komedii twórcy, który bez ogródek ośmiesza tu amerykański purytanizm i opowiada o zazdrości i zdradzie. Jak pisał J. Hoberman z „The Village Voice”, „Pocałuj mnie, głuptasie” to „prawdopodobnie najostrzejsze spojrzenie Wildera na amerykański krajobraz od czasu przedstawiającego medialny szał «Asa w potrzasku»”. Dużą zaletą filmu są dowcipne, pełne erotycznych aluzji dialogi oraz kreacje aktorskie – Raya Walstona, Felicii Farr, Kim Novak oraz Deana Martina, który ironicznie gra tu ze swoim wizerunkiem.