3 i 4 listopada w Filmotece Narodowej – Instytucie Audiowizualnym odbyła się międzynarodowa konferencja naukowa poświęcona obrazowi Polaka w zagranicznym filmie i mediach audiowizualnych z udziałem gości specjalnych: prof. Danushy V. Goski, prof. Mieczysława B. Biskupskiego i prof. Krisa Van Heuckeloma. Celem bezprecedensowego dotychczas wydarzenia było rozpoczęcie pogłębionej debaty wokół wyobrażeń na temat Polaków i polskości ukazywanych w szeroko pojętej sferze audiowizualnej. Współorganizatorem przedsięwzięcia był Uniwersytet Łódzki oraz Ambasada Belgii w Warszawie.
Po uroczystym rozpoczęciu wydarzenia przez dyrektora Roberta Kaczmarka, wykład inauguracyjny wygłosiła prof. Danusha V. Goska z William Paterson University of New Jersey, której książka Biegański. Stereotyp Polaka bydlaka w stosunkach polsko-żydowskich i amerykańskiej kulturze popularnej była dla dr. Mateusza Wernera – pomysłodawcy konferencji – główną inspiracją do jej zorganizowania. Pani profesor przybliżyła w swoim wystąpieniu rozmaite sposoby krzywdzącej stereotypizacji w kulturze, wynikające z głęboko zakorzenionych uprzedzeń. Jak się okazało, figura „Biegańskiego” nie odnosi się jedynie do Polaków. To w pewnym sensie uniwersalna reprezentacja postaci jako głupiej przesądnej, niechlujnej, niekiedy brutalnej, mająca na celu ośmieszenie i zdyskredytowanie. „Każdy kraj ma swojego Biegańskiego. W Stanach nienawidzi się tzw. białej hołoty. Poznałam wiele osób klasyfikowanych w ten sposób i żadna z nich nie przypominała przypisywanego jej stereotypu” – mówiła prof. Goska.
W konsekwencji wchłonięcia krzywdzących przekonań do powszechnej świadomości bezkarne pozostają słowa chociażby Judy Woodruff, o tym że Polacy milcząco akceptowali Holocaust czy porównanie przez byłego ambasadora USA, Christophera Hilla Polski do „Zemsty chłopów”.
Prof. Goska mówiła również o szkodliwych mechanizmach wyparcia: „Jeżeli chcemy być dumni z Karskiego, musimy wstydzić się pogromu kieleckiego” – zaznaczała. Jak wielokrotnie podkreślała, niemożliwe jest zbudowanie zdrowego obrazu samego siebie, bez konfrontacji z bolesnymi momentami historii. W dalszej części wykładu badaczka zwróciła uwagę na polityczny utylitaryzm towarzyszący stereotypizacji – w amerykańskich filmach wykorzystywano stereotyp Biegańskiego aby oczyścić Niemców. „Zawsze musi być winny, ktoś kogo można nienawidzić. Skoro pogodziliśmy się z Niemcami, nienawidźmy Polaków” – odtwarzała ów mechanizm prof. Goska. Jednocześnie zwracała uwagę na indywidualną odpowiedź za popełnione zło. „Czy powinnam nienawidzić siebie jako Amerykanki, skoro mój naród popełniał zbrodnie?” – pytała retorycznie.
Nieco inne ujęcie stereotypu zaproponował dr Mateusz Werner. Przedstawił go jako pewien negatywny biegun modelu poznawczego, bez którego trudno byłoby konfrontować się z rzeczywistością. Na pewnym poziomie funkcjonowania potrzebujemy hipotez roboczych, uproszczeń – chociażby po to, aby zachować bezpieczny dystans od kogoś, kto wydaje się stwarzać zagrożenie. „Są jednak również stereotypy złe – takie, które powodują dewastację relacji międzyludzkich” – mówił.
W dalszej części dyskusji pojawiło się pytanie o możliwe drogi odchodzenia od szkodliwych stereotypów tkwiących w kulturze popularnej. Wskazano na często obecnie spotykaną w Polsce strategię ucieczki – odrzucenie „Biegańskiego” poprzez odcięcie się od własnej tożsamości. Objawia się ono charakterystycznym wstydem za polskość, często szyderstwem. W tym kontekście prof. Goska zauważyła, że wielu Amerykanów polskiego pochodzenia chce identyfikować się z prominentnym wizerunkiem Polaka, np. Kościuszką, Chopinem. Dotykanie figury chłopa z kolei jest trudne – wiąże się z oporem wewnątrz samej społeczności.
Podniesiono również kwestię swoistego kanalizowania buntu w społeczeństwie. – „Bogaci Amerykanie, elity lubią buntowników. Potrzebują kontrkultury w postaci czarnej rebelii. Potomkowie Polaków nie wpisują się w ten schemat – oni chcieli raczej się dostosować, spełnić amerykański sen po traumie wojny doznanej w ojczyźnie” – mówiła prof. Goska.
W kolejnym panelu zatytułowanym Polskość jako problem prof. Dorota Heck zwróciła uwagę na istotne przełamanie wyłaniające się z cech przypisywanych polskości przez teksty kultury. Za Ewą Kosowską wskazała, że pomiędzy grupą określeń takich jak sława, chwała, honor czy odwaga, a drugim biegunem – współczuciem i poświęceniem, jest cała gama wartości takich jak wspaniałomyślność, wielkoduszność. Pełnią rolę swoistych pomostów między dwoma skrzydłami polskości – współczującą i tryumfującą.
Dr Mateusz Werner podkreślał dalej, że przekaz audiowizualny jest obecnie dla większości ludzi głównym źródłem wiedzy o świecie. Wiąże się on z pojęciem „kapitału moralnego”, czyli pozycji zbiorowości, która daje możliwości budowania wpływu politycznego, ekonomicznego, a ostatecznie także militarnego, co doskonale rozumieją kraje takie jak USA czy Niemcy. Dr Werner przywołał głośny kilka lat temu obraz „Nasze matki, nasi ojcowie”, zauważając że obsługiwał on niemiecką politykę pamięci. „Na mapie globalnej nie ma znaczącego kraju, który rezygnowałby z programowania wizerunku w przekazie audiowizualnym” – podkreślił. W efekcie braku takiego przekazu u nas, opowieść o Polakach podejmowana zostaje przez inne ośrodki produkcji, imaginaria wytwarzania symbolizacji. Przybiera to albo postać czarnego pijaru, albo staje się przypadkową niewiedzy i osobistych idiosynkrazji. W efekcie, zamiast ciekawej osoby której przydarzyło się być Polakiem, spotykamy zlepek negatywnych stereotypów.
Dr Werner wskazał również na zjawisko wykorzystywania mechanizmu sympatii wobec tego, co znajome przez niektórych z rodzimych twórców, np. Szumowską czy Pawlikowskiego. Twórcy ukazują stereotypowe wyobrażenia Polaków, znane odbiorcom zagranicznym, którzy rozpoznając je i ciesząc się, że znajdują potwierdzenie swoich tez, doceniają owe filmy. „To trochę tak, jakby Borat został wyprodukowany w Kazachstanie” – podsumował Werner.
Jak zauważył dalej, w refleksji nad obrazem Polaka w mediach audiowizualnych wyłaniają się dwa zasadnicze nurty. Jedna grupa odbiorców powtarza, że jesteśmy wiecznie krzywdzeni i niezrozumiani. Duga z kolei utrzymuje, że nie ma żadnego problemu, wszak każda zbiorowość mierzy się z właściwą jej stereotypizacją, kpiną. Zdaniem dr Wernera obydwie te postawy demobilizują nas intelektualnie. – „Biegański i Pilecki to awers i rewers tego samego stereotypu – z jednej strony zupełnie czarny obraz, z drugiej – idealizacja. Potrzebujemy fascynujących bohaterów z krwi i kości, którym przydarza się być Polakami – jak np. bohater Układu Kazana. Dopiero po jakimś czasie dowiadujemy się o jego korzeniach” – mówił.
Następnie dr Michał Bobrowski zarysował obraz elit II RP w kinie radzieckim. „Zgodnie z polityczną koniunkturą, Polacy przedstawiani byli tam jako odwieczni, kulturowi imperialiści, którzy nieodmiennie szukają aliansu z zagrażającymi Rosji siłami zachodnimi” – tłumaczył. Podczas wystąpienia dr Bobrowski skupił się na analizie dwóch filmów wpisujących się w tę tendencję: Wiatr ze Wschodu oraz Marzenie.
W dalszej części konferencji prof. Tomasz Kłys przybliżył uczestnikom trudną sytuację związaną z nazistowską kinematografią niemiecką. „Współczesne Niemcy kryją materiały III Rzeszy za podwójną gardą. Z jednej strony bardzo trudno jest przebić się przez biurokrację, ponieważ są to materiały nazistowskie; z drugiej – do uzyskania zgód chroniących prawa autorskie, konieczne są ogromne sumy pieniędzy. Polityka w tej kwestii przepełniona jest hipokryzją” – podsumował Kłys.
Dr Karl Jóźwiak z kolei zaprezentował twórczość filmową Michała Waszyńskiego z lat 40. XX w., koncentrując się na aspekcie geopolitycznym i dyplomatycznym, w jaki filmy te bywały uwikłane. Po wojnie Waszyński zrealizował trzy filmy fabularne, spośród których dwa pierwsze wprost traktują o Polsce i Polakach w kontekście II wojny światowej i ich powojennych losów: Wielka droga oraz Nieznajomy z San Marino. Dr Jóźwiak zaznaczył, że obie produkcje miały bardzo ograniczoną dystrybucję i właściwie pozostały nieznane. – „Jednym z istotnych czynników blokujących te filmy był filosowietyzm, silnie determinujący włoską powojenną kulturę filmową. Silne zaangażowanie w sprawę polską Waszyńskiego determinowało jego późną twórczość, a zarazem stało się przeszkodą dla jego obecności we włoskiej kinematografii” – podsumował.
Dr Jakub Rawski przedstawił następnie analizę wizerunku „pięknego Polaka”, nastolatka ze słynnego utworu Śmierć w Wenecji Thomasa Manna, zaadaptowanego filmowo przez Luchina Viscontiego w 1971 roku. Dr Rawski potraktował ów obraz jako punkt wyjścia do szerszych rozważań wokół polskości traktowanej w kulturze jako synonim piękna. W swoim referacie przytoczył wiele kinowych przykładów takiego ujęcia, np. Wodę dla słoni Francisa Lawrence’a czy Lawendowe wzgórze Charlesa Dance’a.
W dalszej części konferencji prof. Konrad Klejsa zaprezentował meandry procesu sądowego wokół serialu Nasze matki, nasi ojcowie – jednej z najdroższych produkcji niemieckich. Głównym zarzutem ze strony skarżącego było przedstawienie AK jako organizacji bandyckiej i antysemickiej. Prof. Klejsa, który pełnił w procesie rolę biegłego zauważył, że w produkcji bardzo sprytnie posłużono się tzw. autentyfikacją – brakowało tradycyjnej planszy wskazującej na fikcyjność zdarzeń, zamiast tego podkreślano konsultacje z historykami, aby uwiarygodnić fabułę powoływano się na opowieści rodzinne. W sądzie postawiono pytanie, czy prawo do dumy narodowej może być wzięte pod uwagę w procesie cywilnym, skoro wywodzi się z karnistyki.
Z nieco innej strony przedstawił zagadnienie dr Jakub Gortat, który analizował polsko-niemiecki mini-serial „Dezerter”, przekonując że traktować można go jako krok ku pojednaniu. Następnie, red. Robert Rawski, autor bloga „Polskie motywy filmowe” poruszył wątki związane z obecnością Polaków w westernach.
Podsumowaniem pierwszego dnia rozważań była dyskusja z udziałem Piotra Goćka, Ireny Lasoty i Stefana Tompsona na temat obrazu Polaków w mediach.
Dzień II konferencji
Drugi dzień konferencji rozpoczął się wykładem gościa honorowego – prof. Mieczysława Biskupskiego z University of Connecticut. Jak zauważył w swoim wystąpieniu, pod koniec XIX wieku w USA zaczęło pojawiać się coraz więcej Polaków – podobnie jak Irlandczyków, Włochów, Węgrów. Zajmowali niskie warstwy społeczne, byli katolikami. Pogardzano nimi, nie mieli żadnego miejsca w amerykańskiej kulturze popularnej. Dopiero w Hollywood zaczęły pojawiać się wątki polskie, niestety jednak pełne krzywdzących stereotypów. Prof. Biskupski zauważył, że w filmach wojennych polskie podziemie wspomniane zostało tylko w jednej produkcji – Być albo nie być, gdzie podziemie brytyjskie ukazano jako nadrzędne wobec polskiego.
Bitwa o Monte Cassino przedstawiana była w kinematografii jako zwycięstwo amerykańskie, podczas gdy w rzeczywistości przegrali oni tam dwukrotnie. „W obrazach o II wojnie światowej nie prezentowano poświęcenia Polaków, wręcz przeciwnie – polskie wysiłki były marginalizowane” – mówił prof. Biskupski. Jedyny Polak w filmie Casablanca to szaleniec. O Polakach mówi się pogardliwie „Polaczki”. Jak wskazał dalej prelegent, jest to część szerszego zjawiska polegającego na zestawianiu polskiego patriotyzmu z szaleństwem i głupotą w celu ośmieszenia. W Akcji na Atlantyku Północnym jedyny Polak to głupiec i tchórz.
Nieco bardziej pozytywnie jawi się sytuacja po II wojnie światowej. Jak dowodził w swoim wystąpieniu prof. Piotr Kletowski, po 1945 roku w kinie amerykańskim nastąpiło dowartościowanie mniejszości. Obecność polskich weteranów oraz emigracja jako ofiara sowieckiej polityki wpłynęły na ewolucję wizerunku Polaka. Pierwsza poważna postać w kinie powojennym to oczywiście Stanley Kowalski z Tramwaju zwanego pożądaniem. Choć bohater wciąż naszpikowany był stereotypami, nie sposób odmówić mu pozytywnych przełamań.
Ponadto, prof. Kletowski przywołał liczne przykłady serialowe z lat 70. I 80., prezentujące całkiem pozytywne postaci polskiego pochodzenia. Zaliczyć do nich można chociażby brawurowego policjanta, detektywa Dave’a Starskiego czy Martina „Kaza” Kazinskiego. Postać polskiego policjanta w filmie Znikający punkt urasta niemal do rangi symbolu buntu przeciwko bezdusznemu systemowi. Z kolei w filmie Rok smoka mamy do czynienia z jednej strony z przełamaniem stereotypu, z drugiej – jego potwierdzeniem. Jak zaznaczył dalej prof. Kletowski, naczelnym Polakiem Hollywood jest oczywiście Clint Eastwood – złośliwy, brutalny, lecz odważny, pracowity i dość inteligentny. Jego filmy tylko pozornie potwierdzają stereotyp Polaka. W rzeczywistości ukazują jego wartość w społeczeństwie amerykańskim.
Przedmiotem refleksji prof. Nataszy Koczarowskiej-Różyckiej był zrealizowany w Stanach Zjednoczonych pierwszy film Jurka Bogajewicza Anna, który przedstawiony został jako swego rodzaju palimpsest – „Za każdą kolejną lekturą rozpościera przed widzem nowe sensy” – mówiła prof. Koczarowska-Różycka. Pani profesor poszukiwała również odpowiedzi na pytanie, czy Annę analizować można także w oderwaniu od polsko-czeskich kontekstów biograficznych – jako metaforyczny zapis losów polskiego artysty w Ameryce.
Dr Dawid Junke z kolei przedstawił często nieoczywisty i zaskakujący wizerunek Polaków w amerykańskich sitcomach. Następnie dr Paweł Jaskulski analizował obraz Polaka, odwołując się do bondowskiego antybohatera Ernsta Stavro Blofelda, Hansa Kieślowskiego granego przez Christophera Walkena w filmie „7 psychopatów” i fragmentów „Adventureland”. Jak zauważył, te trzy przykłady unaoczniają zróżnicowanie obrazu Polski i Polaków w kinie zagranicznym: od historycznie uwarunkowanego, przez prześmiewczy i kpiarski, wreszcie – bohaterski, upamiętniający przełomowe wydarzenia.
W następnym wystąpieniu Iwona Grodź zajęła się próbą odpowiedzi na pytanie o stereotypowe wyobrażenia artysty-emigranta zza wschodniej granicy w kontekście historycznym, ideologicznym i ekonomicznym na przykładzie „Małej Apokalipsy” Costy-Gavrasa.
Przed wykładem wieńczącym dwudniowe rozważania mgr. Tomasz Poborca zaprezentował wybrane motywy polskie w twórczości chilijskiego reżysera Raúla Ruiza. Jak zauważył prelegent, w swych wykładach Ruiz przywoływał literaturę Kazimierza Brandysa, ekranizował podróżne zapiski autora Rękopisu znalezionego w Saragossie i osadzony w XVII-wiecznej Polsce dramat Pedra Calderóna de la Barki. „Rzadko zatrudniał polskich aktorów (Andrzej Seweryn), ale zaskakująco często kreował polskich bohaterów – studentów, robotników, uciekinierów” – mówił Poborca.
Konferencję zakończył wykład prof. Krisa Van Heuckeloma z Katholieke Universiteit Leuven, który przybliżył słuchaczom zagadnienia związane z wielkimi falami międzynarodowych migracji, wywierającymi ogromny wpływ na obraz Polaka w kinematografii. Prof. Heuckelom analizował również wątki skupione wokół polskiej muzyki, szeroko obecne w filmach zagranicznych. „Obraz polskiej muzykalności i figura Polaka – artysty trwale zakorzeniły się w kulturze. Zjawisko to dogłębnie bada Iwona Sowińska w monografii pt. Chopin idzie do kina przedstawiając geniusz muzyczny jako typowy polski gen” – podsumował prof. Heuckelom.
Dwudniową konferencję zakończyła uroczysta premiera polskiego wydania książka prof. Heuckeloma pt.: Nostalgia, solidarność, (im)potencja. Obrazy polskiej migracji w kinie europejskim (od niepodległości do współczesności), która ukazał się dzięki wsparciu Ambasady Belgii – Przedstawicielstwa Flandrii w Polsce i w Krajach Bałtyckich oraz Filmoteki Narodowej – Instytutu Audiowizualnego.