19 ¾ Święto Niemego Kina odbędzie się w dniach 28 listopada – 1 grudnia 2024 roku w Kinie Iluzjon w Warszawie.
Gatunki filmowe pojawiły się w historii kina niemal od jej początku. Formy, z których już zaraz miały się wykluć gatunki jakimi dziś je znamy, wykorzystywał już Georges Méliès na przełomie XIX i XX wieku. Feerie i baśnie filmowe: „Kopciuszek” (1899), „Piekielny kociołek” (1903); filmy przygodowe i fantastycznonaukowe: Rajd Paryż-Monte Carlo automobilem” (1905), przełomowa „Podróż na księżyc” (1902) i wiele innych bawiły publiczność w Europie. W USA za pierwszy proto-gatunek uchodzi, oczywiście!, western wynikający w prostej linii ze scenek rejestrowanych w studio Edisona w West Orange, w tym gatunku status kultowego uzyskał film „Napad na ekspres” (1903) Edwina S. Portera z „Broncho Billym” Andersonem w roli głównej i szokującą sceną wystrzału do kamery.
Początki horrorów z reguły datuje się na lata 30. i amerykańskie tzw. Universal Monster Movies – filmy o potworach realizowane w wytwórni Universal pod producenckim okiem Carla Laemmlego Juniora. Ale swoiste proto-horrory wypłynęły na świat z Europy jeszcze w czasach kina niemego. Zaczęły pojawiać się w burzliwych czasach wojen i zbiorowych lęków społecznych, które targały europejskimi społeczeństwami, i które znajdywały swoje odbicie w bardzo intensywnie rozwijającej się kinematografii. Groza i nawiązanie do tzw. weird fiction, czyli opowieści niesamowitych - stało się wkrótce cechą charakterystyczną filmów powstających jak grzyby po deszczu w różnych częściach kontynentu i mających wielki wpływ na kształtowanie się wiodących prądów artystycznych. Tak było ze „Studentem z Pragi” Stellana Rye – filmem pre-ekspresjonistycznym zapowiadającym takie arcydzieła, jak „Gabinet doktora Caligariego” (1920) Roberta Wienego, czy „Golem” (1920) Paula Wegenera i Henrika Galeena. Z „Furmanem śmierci” (1921) genialnego Victora Sjöströma, który zainspirował Fritza Langa przy realizacji jego „Zmęczonej śmierci” (1921) oraz… Stanleya Kubricka podczas realizacji sceny z Jackiem Nicholsonem rozbijającym siekierą drzwi w hotelu Overlook w „Lśnieniu”. Twórca wspomnianego „Gabinetu” już w Austrii stworzył, obchodzący w tym roku setną rocznicę, klasyk „Ręce Orlaca” ze świetną kreacją Conrada Veidta. Jednak niezaprzeczalnie największym hitem po dziś dzień jest film, który mimo że o włos uniknął spalenia (spadkobiercy Brama Stokera zaskarżyli film jako plagiat, sąd nakazał zaaresztowanie i zniszczenie taśm), to jednak przetrwał i stał się dziełem legendarnym rozpoczynającym bodajże najbardziej bogaty podgatunek kina grozy: filmy wampiryczne. Mowa oczywiście o „Nosferatu – symfonii grozy” Friedricha Wilhelma Murnaua z roku 1922 z genialną kreacją Maxa Shrecka.
Te filmy, czerpiące pełnymi garściami z literatury gotyckiej, folkloru i wpisujące się równocześnie w mroczne czasy i niepokoje targające Europą, stały się inspiracją dla filmowców na całym świecie i rozpoczęły wielką modę na grozę w kinie. Kino gatunkowe opiera się na podstawowej umowie między nadawcami (twórcami filmu) a odbiorcami (jego widownią). Ta umowa zakłada, że idąc do kina godzimy się na konkretną formułę i oczekujemy określonych poszczególnych doznań. Czy wzruszeń na melodramatach, czy patriotycznych zrywów w filmach wojennych, czy śmiechu na komediach. W przypadku horroru tą podstawą jest niezmiennie jedno: będziemy się wspólnie bać. Czego, z pewnym drżeniem, życzę sobie i Państwu także podczas tegorocznej edycji Święta Niemego Kina.
Tomasz Kolankiewicz
O projekcie
Święto Niemego Kina realizowane jest w ramach Programu wspierania działalności podmiotów sektora kultury i przemysłów kreatywnych na rzecz stymulowania ich rozwoju w ramach Krajowego Planu Odbudowy i Zwiększania Odporności.