„Rzym”, reż. Federico Fellini, 118 min, 1972, Włochy, Francja
Z tego mozaikowego portretu miasta, na który składają się epizody z lat 1931-71 przebija nabożne wręcz uwielbienie dla Rzymu – miejsca uświęconego swą historią, zmiennością i nienaruszalnością zarazem. Stąd, mimo że zrealizowany w konwencji dokumentu czy raczej paradokumentu, film przesiąknięty jest klimatem onirycznej wizji, nadającej tej niezwykłej podróży w czasie i przestrzeni wymiar głębokiej, wielopiętrowej metafory dziejów. Wszystko jednak – jak na Felliniego przystało – przeplecione zostało nicią szyderstwa i satyry, złośliwych, prześmiewczych spostrzeżeń.
Film zbudowany jest z luźno ze sobą połączonych epizodów, ma jednak logiczną i precyzyjną konstrukcję. Sekwencje początkowe – z włoskiej prowincji, z nieodzowną przyklasztorną szkołą, rozgrywają się w roku 1930. W dziewięć lat później do wyśnionego Rzymu przybywa początkujący dziennikarz. Kolejne wątki składają się na swego rodzaju dziennik intymnych wspomnień i fascynacji samego reżysera. Całości dopełnia idealnie zharmonizowana z obrazem muzyka Nino Roty.